Wielokrotnie, pod koniec stycznia, w lokalnej prasie kętrzyńskiej, pojawiały się wzmianki poświęcone kolejnej rocznicy wkroczenia wojsk sowieckich do Rastenburga. W zależności od epoki i od nastawiania piszących wydarzenie to określano jako „zdobycie”, „wyzwolenie” czy wręcz „odzyskanie” miasta. Cóż, manipulowanie historią i prawdą dla osiągnięcia doraźnych celów jest jedną z charakterystycznych cech ustrojów budowanych na pogardzie dla człowieka i lokalnych tyranii. Dzisiaj już tylko słuchając rosyjskich przewodników, oprowadzających po Muzeum swoje wycieczki, można usłyszeć opowieści o „ciężkich walkach z faszystami”, w czasie których zniszczony został Kętrzyn.
Przez długie lata wspomnienia byłych mieszkańców dotyczące tego tragicznego epizodu w dziejach miasta pozostawały nieznane. Dzisiaj, czytając zapis tych dramatycznych chwil powinniśmy mieć świadomość, że jest to opis końca sześćsetletniej historii dumnego Rastenburga. I jakkolwiek na gruzach dawnych domów pobudowano nowe osiedla a po nowej nawierzchni ulic, wstydliwie skrywającej stare bruki, mkną coraz to nowocześniejsze samochody – to nie jest już ten Rastenburg który zapamiętał Wojciech Kętrzyński, to nie jest ta kraina lat dziecinnych z wierszy Arno Holza.
W mroźny poranek 27 stycznia 1945 r. na wpół opustoszałe po spóźnionej ewakuacji miasto stało się wojenną zdobyczą Stalina. Już wkrótce po zajęciu miasta puszczone samopas sowieckie żołdactwo zaczęło dopuszczać się grabieży i bezmyślnego niszczenia miasta, gwałtów i mordowania ludności cywilnej. Dla pozostałej w mieście ludności utworzono coś w rodzaju getta w domach na ul. Bankmanna (ob. ul. B. Limanowskiego). W marcu wielu mieszkańców wywieziono do Rosji. Liczba ofiar wśród ludności cywilnej obliczana jest na około 3100 osób.
Przykro, że dotychczas w Kętrzynie nie uczczono pamięci księdza Johannesa Lindenblatta, wieloletniego proboszcza katolickiej parafii św. Katarzyny w Kętrzynie. Ksiądz Lindenblatt podzielił los wielu mieszkańców. Zaaresztowany został przez sowieckich żołnierzy 27 stycznia 1945 r. Prawdopodobnie tego samego dnia został zamordowany. Od ponad 3 lat sprawa beatyfikacji męczennika za wiarę, księdza Johannesa Lindenblatta prowadzona jest przez watykańską Kongregację Spraw Kanonizacyjnych.
Los ludności spleciony został z losem miasta. Wypalone szkielety domów dawnego Starego Miasta, cuchnące spalenizną ruiny dziewiętnastowiecznych kamienic wokół dawnego Nowego Rynku, na ul. Pocztowej, na południowej pierzei ul. Węgorzewskiej (ob. ul. R. Traugutta), zrujnowany gotycki zamek. Przygnębiające świadectwo ostatnich dni Rastenburga. O skali zniszczeń świadczą liczby: straty w zabudowie wyniosły około 38% budynków mieszkalnych i 40% budowli przemysłowych. Do tego dochodziło 50% zniszczonych sieci wodociągowych aż 75% zniszczonych sieci energetycznych. I nawet teraz, 70 lat po tych wydarzeniach, w czasie prowadzonych prac ziemnych natrafić można na bezpośrednie świadectwa tragedii, która dotknęła miasto i jego mieszkańców. W ubiegłym roku, w czasie nadzoru archeologicznego prowadzonego z ramienia Muzeum przez Izabelą Mellin-Wyczółkowską, natrafiono na zagruzowaną piwnicę kamienicy na rogu ulicy Węgorzewskiej i dawnego Nowego Rynku. Cegły przesiąknięte dusznym zapachem spalenizny, resztki wypalonych instalacji, zardzewiały zamek od wejścia do piwnicy i resztki zastawy porcelanowej schowanej naprędce w koszyku. Niemi świadkowie historii.
Część znalezionych przedmiotów znajdzie się na nowej wystawie poświęconej historii miasta, przygotowywanej w kętrzyńskim Muzeum. Może jeszcze po raz ostatni opowiedzą o przeszłości miasta zwanego Rastenburg.
M.Wyczółkowski